Po dość
spontanicznym zabukowaniu biletów lotniczych, dość szybko i sprawnie
zarezerwowaliśmy lokum w stolicy Włoch i gdy nadeszła pora – okres szkolnych
ferii karnawałowych - popędziliśmy na lotnisko, aby po dwóch godzinach lotu z
Eindhoven w Holandii, szukać wrażeń w nieco cieplejszej części Europy.
Stanowiliśmy
grupę czworga dorosłych i pięciorga dzieci (w tym dwoje w wózkach). Jeśli dodać do tego jeszcze
walizki, które targaliśmy ze sobą na lotnisko, a potem z samolotu do kolejnych środków lokomocji –
stanowiliśmy swoistą barwną turystyczną karawanę. Zajmowaliśmy w metrze prawie pół składu…
Apartament,
który na nas czekał (Lucky Domus Ottaviano) to mieszkanie znalezione za pośrednictwem znanego portalu BOOKING. Trzy sypialnie, kuchnia, łazienka,
asortyment dla małych dzieci (łóżeczka, wanienka, przewijak) – wszystko dobrze
wyposażone, ładne i wygodne.
Z uwagi na fakt, że cel podróży osiągnęliśmy późnym wieczorem, witająca nas właścicielka kupiła nam na powitanie chleb, mleko, słodki obkład dla dzieci. Bardzo miło. Najpiękniejszą jednak cechą tego lokum była fantastyczna lokalizacja – 200 m. od Watykanu, ze stacją metra (Ottaviano) przy bramie wejściowej. Lepiej być nie mogło.
Ponieważ trasy zwiedzania skrzętnie opracowałyśmy z Katarzyną przed wyjazdem, nazajutrz, już od rana (a była to środa popielcowa), zaczęłyśmy wprowadzać nasz plan w życie. Prócz tego, co w mieście na siedmiu wzgórzach jest najbardziej reprezentatywne i najbardziej godne uwagi, ja osobiście bardzo chciałam znaleźć się we wszystkich miejscach opisanych w jednej z książek Dana Browna. Pełna euforii, ruszyłam zatem śladami „Aniołów i Demonów”.
Z uwagi na fakt, że cel podróży osiągnęliśmy późnym wieczorem, witająca nas właścicielka kupiła nam na powitanie chleb, mleko, słodki obkład dla dzieci. Bardzo miło. Najpiękniejszą jednak cechą tego lokum była fantastyczna lokalizacja – 200 m. od Watykanu, ze stacją metra (Ottaviano) przy bramie wejściowej. Lepiej być nie mogło.
Ponieważ trasy zwiedzania skrzętnie opracowałyśmy z Katarzyną przed wyjazdem, nazajutrz, już od rana (a była to środa popielcowa), zaczęłyśmy wprowadzać nasz plan w życie. Prócz tego, co w mieście na siedmiu wzgórzach jest najbardziej reprezentatywne i najbardziej godne uwagi, ja osobiście bardzo chciałam znaleźć się we wszystkich miejscach opisanych w jednej z książek Dana Browna. Pełna euforii, ruszyłam zatem śladami „Aniołów i Demonów”.