Dzień 2


19.02.2015 
Piazza del Popolo, Hiszpańskie Schody, Fontanna de Trevi, Piazza Barberini, Santa Maria della Vittoria, Plac Republiki, Bazylika Santa Maria Maggiore 


Następnego dnia rano, wzorem dawnych podróżników i pielgrzymów przybywających do Rzymu z północy Europy, dziarsko kroczyliśmy już Via Flaminia, aby przechodząc pod okazałą bramą Porta Flaminia znaleźć się na Piazza del Popolo.

Piazza del Popolo (link do zdjęcia)



Plac ten jest jednym z najbardziej charakterystycznych  miejsc w Rzymie, a przy nim stoi kościół Santa Maria del Popolo – jedna z pierwszych renesansowych świątyń Wiecznego Miasta.

Ołtarz w kościele Santa Maria del Popolo

















Weszliśmy do niego nie tylko ze względu na dwa świetne obrazy Caravaggia (Męczeństwo św. Piotra i Nawrócenie św. Pawła), ale również dlatego, że mieści się tam osobliwa i piękna kaplica – Kaplica Chigi, zaprojektowana przez Rafaela dla zamożnego bankiera ze Sieny. Znajdują się tam cudne rzeźby Berniniego i Lorenzetto, i to właśnie tam Dan Brown umieścił jedną z głównych scen swojego bestselleru. Fantastyczne! 


"Oko Demona" w Kaplicy Chigi
Nie muszę dodawać, że na opisywanym placu stoi… egipski obelisk (jeden z największych tego typu zabytków w Rzymie, dokąd przytargał go z Egiptu Oktawian August).

Fontanna bogini Romy na Piazza del Popolo
 















Pnąc się schodami na spore wzniesienie podpierane przez cudną fontannę bogini Romy, znaleźliśmy się w pięknym parku, gdzie widok z balkonu widokowego zapierał dech w piersi…

 … a drugie śniadanie w takim miejscu smakowało wybornie.
Widok z góry na Piazza del Popolo
Śniadanko w plenerze





















Po zejściu na dół, ruszyliśmy Via del Corso, a dalej Via Condotti (jedną z najdroższych ulic Rzymu) w kierunku Hiszpańskich Schodów.

Hiszpańskie Schody z tłumami pseudokibiców
Fontanna di Trevi
Niestety cały urok cieszenia się z pobytu tam, zabrały nam rozróby hmmm… holenderskich pseudokibiców przybyłych do miasta na mecz z Włochami. Pech chciał, że za punkt zborny obrali sobie właśnie to miejsce. Wrzeszczeli, rzucali race, demolowali otoczenie. Policja grzecznie, aczkolwiek stanowczo i sprawnie pousuwała turystów ze schodów, a następnie rozprawiła się z hołotą, o której potem cały tydzień trąbiono w mediach włoskich. Fontanna u stóp schodów, symbolizująca piękną barkę była w opłakanym stanie.

Nie mieliśmy tam czego szukać, więc po pokonaniu kilku uliczek stanęliśmy oko w oko z najsłynniejszą rzymską fontannąFontanną di Trevi.
I tu drugi, chociaż spodziewany zawód – fontannę zastaliśmy w stanie remontu. Wiedzieliśmy o tym fakcie i żal nam było strasznie, ale co było robić. Korzystając ze specjalnego pomostu zobaczyliśmy ile się dało. Stojąc tyłem do pięknego wodotrysku, wrzuciliśmy monety do jego basenu licząc na powrót w to miejsce w przyszłości, gdy fontanna będzie mogła zaprezentować się w całej swej okazałości.




Fontanna Trytona na Piazza Barberini
Drzewka pomarańczowe na Via Barberini
Na pocieszenie, udaliśmy się na Piazza Barberini zobaczyć inną fontannę – kolejne dzieło mistrza Berniniego (ojca) – Fontannę Trytona – morskiego bożka siedzącego na własnym ogonie i wydmuchującego wodę z wielkiej muszli. Kawał ryby!

Przepiękna Via Barberini, którą zdobiły drzewka pomarańczowe z ogromną ilością owoców (w lutym!!!)  doprowadziła nas do Piazza San Bernardo




 Stoi tam wczesnobarokowy kościół Santa Maria della Vittoria.
Musieliśmy pół godziny czekać aż nadejdzie godzina otwarcia, ale zależało mi bardzo z uwagi na mieszczącą się wewnątrz świątyni, sławną kaplicę rodziny Cornaro (autorstwa… oczywiście Berniniego). 
Jej głównym elementem jest marmurowa rzeźba „Ekstaza św. Teresy” przedstawiająca mdlejącą mistyczkę Teresę z Avili, której uśmiechnięty anioł przeszywa serce płomienną strzałą - symbolem miłości bożej.

Kościół Santa Maria della Vittoria
"Ekstaza św. Teresy"



Element tej rzeźby i jej symboliki, Dan Brown umiejętnie wykorzystał w swojej powieści, a ja, jako kolejny przybyły do Rzymu fan jego książki, odhaczyłam ostatni punkt na liście. Zrobiłam to jednak z uczuciem zawodu, bo kaplica ze słynną Teresą była w renowacji i musiałam zadowolić się marną namiastką – wizerunkiem rzeźby na zasłaniającym wszystko płótnie… 
No trudno.




Po wyjściu z kościoła minęliśmy okazałą fontannę Mojżesza i już po chwili staliśmy na imponującym, otoczonym monumentalnymi gmachami Piazza della Repubblica (Placu Republiki), pośrodku którego nie mogło zabraknąć… kolejnej fontanny – Fontanny Najad.  

Piazza della Repubblica (link do zdjęcia)
W tle bazylika Matki Bożej Anielskiej na Piazza della Repubblica












Z tego miejsca podziwialiśmy też bazylikę Matki Bożej Anielskiej (Santa Maria degli Angeli), zbudowaną na ruinach starożytnych Term Dioklecjana wg. jednego z ostatnich projektów Michała Anioła. Poświęcona jest męczennikom chrześcijańskim. Obecne drzwi do bazyliki zaprojektował polski rzeźbiarz Igor Mitoraj.

Na zakończenie dnia, podreptaliśmy do jednej z czterech bazylik papieskich w Rzymie, nazywanych też większymi lub patriarchalnymi. Są to bazyliki, nad którymi bezpośrednie zwierzchnictwo sprawuje ojciec święty. Wewnątrz znajduje się tron i ołtarz zarezerwowany specjalnie dla papieża lub upoważnionego prałata.

Bazylika Santa Maria Maggiore (Bazylika Matki Boskiej Większej*) znajduje się na wzgórzu Eskwilin, gdzie właśnie byliśmy.

Bazylika Santa Maria Maggiore - jedna z czterech bazylik papieskich w Rzymie

Według legendy w 352 roku papieżowi Liberiuszowi ukazała się we śnie Matka Boska i poleciła wybudować kościół pod jej wezwaniem w miejscu, gdzie tej samej nocy spadnie śnieg. Rano, ku zdziwieniu wszystkich, ponieważ był sierpień, wzgórze Eskwilin było pokryte białym puchem. Papież sam narysował na ziemi kształt przyszłej świątyni.


Takie były początki najstarszego kościoła maryjnego. Jego budowę rozpoczęto w 432 r. po tym jak sobór w Efezie oficjalnie ogłosił Maryję Matką Boga. W bazylice, w ołtarzu głównym przechowywana jest cenna relikwia: fragmenty Żłóbka Świętego.

Tyle informacji podstawowych, a nasze wrażenia? Przepiękna i przepyszna wręcz świątynia! Przecudne kaplice, misterne mozaiki, malowidła i nagrobki papieskie zapierają dech. A nad tym wszystkim renesansowy sufit ozdobiony złotem, które przywiózł Krzysztof Kolumb z jednej ze swoich wypraw. Naprawdę cuda! 


Sufit zdobiony złotem w Bazylice Santa Maria Maggiore
Relikwie Żłóbka Pańskiego - w srebrno-kryształowej urnie z figurką Dzieciątka
Kopuła Bazyliki Santa Maria Maggiore






























Z Bazyliki wyszliśmy prawie o zmierzchu. Część wycieczki, szczególnie ta młodsza lekko się już pokładała, toteż udaliśmy się najkrótszą drogą do stacji metra.



Ale Rzym jest za piękny, aby tak po prostu iść spać ;)

Po kolacji, na dyżurze z dziećmi zostawiliśmy wujka (nazywanego wujkiem Bendżim), a ja, Paweł i ciotka Katarzyna pognaliśmy na wieczorny spacer, aby zobaczyć Watykan by night! Nie powiem – BY NIGHT też jest super, a oświetlenie starych murów podkreśla jego finezyjne kształty, podobnie jak to jest w przypadku Zamku św. Anioła i Palazzo di Giustizia, w którym mieści się włoski Sąd Najwyższy. Bajeczna przechadzka!
Zamek św. Anioła

Watykan nocą
GALERIA Z DNIA 2

* Ponieważ słowa "bazylika" użyję jeszcze wiele razy, to wyjaśnię, iż wyraz ten pisze się z wielkiej litery tylko w przypadku siedmiu bazylik patriarchalnych (w Rzymie są cztery).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz